Ostatnio bardzo często podejmowany jest temat tego, czy prace domowe są aby na pewno nieodłącznym elementem dzisiejszej edukacji. W dyskusji zabierają głos zarówno nauczyciele alarmujący, że zakres wiedzy, jaką musi przyswoić współczesny uczeń jest zbyt szeroki, by ograniczyć uczenie się wyłącznie do szkolnej klasy, jak i rodzice z niepokojem obserwujący dzieci po szkole „godzinami ślęczące nad zeszytami”. Słychać coraz więcej głosów, że w edukacji XXI wieku „iść z duchem czasu” oznacza tyle, co rozstać się bezpowrotnie z zadawaniem prac do domu. Czy aby na pewno? Spróbujmy spojrzeć na ten temat z zupełnie innej strony.
Nieustannie rośnie poziom wykształcenia naszego społeczeństwa. Coraz więcej rodziców może pochwalić się wyższym wykształceniem a nawet doktoratem, studiami podyplomowymi, szkoleniami i kursami doszkalającymi. Chyba mało kto dzisiaj kończy edukację będąc przekonanym, że oto ma za sobą zamknięty raz na zawsze rozdział, że dalej nie będzie mu już potrzebne żadne dokształcanie, że teraz pozostaje tylko spijanie śmietanki i wcielanie zdobytej wiedzy w praktykę w karierze zawodowej.
Oswajamy się z faktem, że uczenie się to nie tylko edukacja formalna, która ma precyzyjnie określone granice czasowe i merytoryczne, ale bardziej sposób na podążanie za własnymi zainteresowaniami i sposób na budowanie kompetencji zawodowych, które w zmieniającym się otoczeniu pozwalają nam zachować elastyczność na rynku pracy. Sami na własnej skórze przekonujemy się, że nasze kompetencje mogą się bardzo szybko zdezaktualizować, raz zdobytą wiedzę trzeba poszerzać, a za zmianami i innowacjami trzeba nadążać, bo zatrzymanie w miejscu, to tak naprawdę cofanie się w rozwoju. Wiemy także, że w zakresie zdobywania wiedzy nie możemy liczyć wyłącznie na edukację formalną i nauczycieli jako wszechwiedzących omnibusów - czujemy, że nasz rozwój leży w naszych rękach.
Praktykę „life-long learning” staramy się też coraz częściej zaszczepiać własnym dzieciom – od małego pokazujemy im, że uczyć się można, a nawet trzeba nie tylko w szkolnych murach, ale też na kursach, zajęciach pozalekcyjnych i samodzielnie. Oczywiście, że miewa to czasem charakter skrajny, gdy od najmłodszych lat dzieci codziennie po szkole kursują z rodzicami na coraz to nowe dodatkowe zajęcia, nie mając czasu na odpoczynek czy zabawę z rówieśnikami. Nie oznacza to jednak, że powinniśmy popadać w drugą skrajność i biernie oczekiwać, że w szkolnej klasie dziecko nauczy się wszystkiego, co będzie mu przydatne w przyszłości. Jak więc znaleźć złoty środek? A może to właśnie praca domowa z dzieckiem jest ważnym i użytecznym sposobem na znalezienie tej równowagi? Może zamiast podtrzymywać stereotyp, że zadania domowe są nudnym i przykrym obowiązkiem każdego ucznia, powinniśmy starać się nauczyć nasze dzieci nowego podejścia do nich? Może warto zwrócić uwagę, że samodzielna praca w domu to nie tylko „nadrabianie” czy uzupełnianie wiedzy w obszarach, na które w szkole brakuje czasu? Może czas inaczej zaszczepiać w dzieciach ideę life-long learning i przekonanie, że uczą się cały czas i wszędzie? Pokazać, że mogą to robić w swobodnym i przyjaznym otoczeniu, w rozmowach i wspólnym wykonywaniu zadań, od siebie nawzajem i z różnorodnych źródeł, na mnóstwo ciekawych i atrakcyjnych sposobów.
Jako rodzice możemy odegrać ogromną rolę w kształtowaniu tych postaw i zainspirować nasze dzieci, by spostrzegały prace domowe jako szanse do samodzielnego pogłębiania zdobytej w szkole wiedzy, wykraczania poza szkolny program oraz budowania tak istotnych w dalszym życiu cech jak systematyczność, obowiązkowość, ciekawość, samodzielność. Wspieranie dzieci w odrabianiu zdań domowych nie wymaga przecież czasochłonnego przemieszczania się z jednych zajęć dodatkowych na drugie, za to pozwala rodzicom pogłębić relacje z dzieckiem, aktywnie uczestniczyć w ich edukacji i oceniać czynione postępy. Ze wspólnego odrabiania prac domowych można także uczynić okazję do spotkań z rówieśnikami – zachęcić dzieci do dzielenia się wiedzą, tłumaczenia tego, czego się nauczyły innym, przez co same uzyskają głębsze zrozumienie przyswajanych kwestii. Coraz łatwiej dostępne są też pomoce dydaktyczne i źródła rzetelnych informacji, z których mogą korzystać rodzice, chcący wspierać dzieci w zdobywaniu wiedzy. Rozwój oraz dostępność nowoczesnych metod i technologii pozwala uczynić z uczenia się zajęcie atrakcyjne, wciągające, pełne wyzwań, do którego praca domowa staje się jedynie wstępem.
Zanim bezkrytycznie poddamy się kuszącej wizji szkoły bez zadań domowych, może najpierw trzeba skończyć z zakorzenionym w nas samych już dawno, dawno temu stereotypem „przykrych prac domowych”. Zamiast je eliminować, włożyć więcej wysiłku, by uczynić z nich przygodę, która ukształtuje w młodym pokoleniu ciekawość świata i potrzebę nieustannego rozwoju w dynamicznie zmieniającej się rzeczywistości. Chyba warto spróbować, prawda?